10 sty 2009

weekendowe lenistwo

Ogarnia mnie lenistwo weekendowe. Wczoraj, piątkowym wieczorem, zdecydowałam się na następujący plan weekendowy: wylegiwanie się w łóżku do poniedziałkowego rana (z przerwami na regenerujący jogging w sobotę i niedzielę). Zaopatrzyłam się w czasopisma i książki. Lodówka jest pełna. Mieszkanie jest czyste. Nie mam żadnych zmartwień oprócz tych, jak długo utrzymają się te niskie temperatury. W tym tygodniu ani razu nie biegałam wieczorami, po pracy. Było mi tak zimno, ze po powrocie do domu prawie od razu brałam gorący prysznic. Zastanawiam się nawet nad kupnem butów do biegania specjalnie na ekstremalne warunki pogodowe, ale one nie przezwyciężą mojej niechęci do biegania przy takim mrozie. ;-)

Zaczynam się poważnie zastanawiać, czy to moje lenistwo nie jest oznaką nieuchronnego zbliżania się do „podeszłego” wieku 30 lat. Przez cały ten tydzień nie miałam żadnej innej motywacji niż zaszyć się wieczorem w moim ciepłym mieszkaniu z książką lub pooglądać Grey’s Anatomy leżąc w łóżku. Do głowy by mi nawet nie przyszło mieć jakieś inne plany na wieczór. Na dodatek poranne wstawanie urosło do nadludzkiego wysiłku: na dworze ciemno, zimno a pod pierzyną tak ciepło…

Nic tu nie poradzę. Chyba jednak wyjdę dziś do miasta. Aktualna temperatura: sobota, godzina 09:20, -12°C, słonecznie.

Brak komentarzy: