28 lut 2009

przyjazn czy kochanie i troche o couchsurfingu

Jak to w końcu jest z tą przyjaźnią pomiędzy kobietą a mężczyzną? Zawsze byłam zdania (i jestem w zasadzie nadal), ze taka relacja jest jak najbardziej możliwa. Czasami może byc ciężko. To akt balansu. Granica pomiędzy przyjaźnią a miłością jest cieniutka. Nigdy nie wiadomo, czy coś więcej się nie rozwinie. No i jak to rozpoznać? Tak sama się ostatnio miotam... K mi kiedyś powiedział, ze czuje do mnie coś więcej. Ja to wtedy zanegowałam i wybiłam mu z głowy. Znamy się od 10-ciu lat. Byl dla mnie prawie jak brat. A teraz ja mam od czasu do czasu takie myśli o nim. Ale czy warto ryzykować to, co mamy w imię czegoś niewiadomego?

Ostatnio zauważyłam, ze ludzi wokół mnie ogarnia zafascynowanie zwiedzaniem świata w stylu couchsurfing (couchsurfing.com) Pomysł naprawdę bardzo mi się podoba. To jest coś więcej niż turystyka. To poznawanie świata, kultury i poszerzanie horyzontów. Ale jeśli chodzi o politykę bezpieczeństwa - mam zastrzeżenia. Portal stwarza użytkownikom wrażenie bezpieczeństwa poprzez system weryfikacji, który jest godny krytyki. No dobrze, gdy mieszkam z rodziną / podróżuję w towarzystwie, ryzyko jest minimalne. Jak to mówią - do odważnych (i ufnych) świat należy!

23 lut 2009

vicky i cristina w barcelonie czyli poplątane uczucia

Wiadomość o zaręczynach koleżanki z pracy zaskoczyła mnie. W zasadzie nie wiem dlaczego. Tylko dlatego, ze do tej pory uważałam ją za pracoholiczkę. To moja zupełnie niewłaściwa ocena człowieka. V szybko robi karierę. Jest typową kosmopolitką, pół Niemką, pół Amerykanką, swoje dotychczasowe trzydziestoletnie życie spędziła pomiędzy kontynentami, ostanie trzy lata pracowała w Tokio, od paru miesięcy pracuje na nowej pozycji w Hong-Kongu.
W każdym razie przysłała mi piękne zdjęcie z zaręczyn. Widać na nim dwójkę młodych, uśmiechniętych, pięknych ludzi w restauracji wysokiej klasy (antyczne meble i marmury). Po prostu obrazek sukcesu i młodości. I tak powinno być. Ja mogę jej tylko pozazdrościć, ze umie sobie tak doskonale wszystko pogodzić i poukładać.

No więc przypomniał mi się przy tej okazji film Woodego Allena: Vicky Cristina Barcelona. Jak większość filmów Allena fabuła koncentruje się na zawirowaniach uczuć i komplikacjach stosunków międzyludzkich. Dwie kobiety zakochują się w tym samym mężczyźnie, ale są od siebie diametralnie rożne. Jedna jest racjonalistką, układającą sobie życie według dobrego (w jej oczach)i stabilnego planu, a druga jest idealistką bez planów (Scarlett Johansson), która stara się jak najwięcej odkryć i wydobyć z życia. Pojawia się również typowo artystyczna, emocjonalna, żywiołowa kobieta - Penelope Cruz. Film jest w zasadzie bardzo lekki. Bez wysokiego poziomu artystycznego łatwo polaryzuje pomiędzy miłością racjonalną, ułożoną i poniekąd zaplanowaną a romantyczną, obsesyjną, uczuciową, która pozostanie miłością niespełnioną.

Te czarno-białe wzorce są chyba jednak najbardziej rozpowszechnionymi uczuciami pośród ludzi. Jedni wiedzą, czego chcą, nie zastanawiają się zbytnio (nawet jeśli są alternatywy - te zawsze będą!) Inni są romantykami, wiecznymi podróżnikami, poszukują nowych bodźców i nowych doświadczeń.
...i pewnie ich poszukiwania się nie skończą, bo "nowe" i "inne" staje się z reguły po jakimś czasie "stare" i "dobrze znane". ;-)

22 lut 2009

zadziwiający film

W całym zabieganiu i zamieszaniu wokół depresji kryzysowej dawno nic nie pisałam. Nastrój kryzysowy udziela się wszędzie.
Ale nie o tym chciałam pisać. Przy tym całym zamieszaniu gospodarczym zaczęłam interesować się metodami medytacji, relaksu,... Po prostu mam często uczucie, że żyję w "matrixie", w swoim małym świecie, który nie pozwala mi widzieć całego obrazu. Może jest i ziarenko prawdy w tym, że istnieją inne dymensje poza przestrzenią i czasem... Wszystko zaczęło się jakieś półtora roku temu od lektury książek Lisy Randall, która jest wykładowcą fizyki na uniwersytecie w Harvardzie (na marginesie, ciekawe ze kobieta dokonuje osiągnięć w tak typowo męskiej domenie). Teraz nawet zainteresowałam się tym, co o ludziach i o naturze ogólnie pisze Deepak Chopra. Takie tam - tak jakby uduchowienie...

No więc w weekend odwiedziłam S. Byliśmy w czwórkę by wypróbować nowe home-cinema (S. kupił nowy projektor). Jemu wierzę na ślepo, że wybierze ciekawy film ze swojego obszernego zbioru. Co obejrzeliśmy? The Man From Earth.

Gorąco polecam :-)